Sezon wakacyjny już za nami i pozostało nam po nim tylko sporo ciekawych wspomnień. Osobiście te wakacje wspominam bardzo dobrze i o ile poprzednie to tylko i wyłącznie praca i brak czasu na relaks, tak w te odbiłem sobie to wszystko ze zdwojoną siłą i w końcu udało mi się zaliczyć bardzo fajny, kilkudniowy wyjazd. Wraz z moją ekipą najlepszych znajomych, postanowiliśmy zorganizować wyjazd na mazury, gdzie odbywał się jak co roku od wielu lat, rajd samochodowy, na który to udała się cała europejska czołówka i wystartowała u nas z wielką chęcią po raz kolejny. Dla osób niewtajemniczonych w ten temat muszę zaznaczyć, że Rajd Polski o którym właśnie piszę, jest jednym z najstarszych i najbardziej popularnych na całym świecie. Przyjeżdża do nas od wielu lat mnóstwo cudownych kierowców, w swoich bardzo drogich i piekielnie szybkich samochodach, po to by ścigać się na mazurskich szutrach i walczyć o punkty, które dadzą na koniec sezonu jak najwyższe miejsce, a może i tytuł mistrza Europy. Wyjazd organizowaliśmy już któryś raz w życiu, więc nie było z tym większego problemu i organizacja przebiegła naprawdę bardzo dobrze. Mamy od kilku lat stałego kierowcę, który to wozi nas z odcinka na odcinek, a my cieszymy się, że nie musimy pokonywać tych sporych odległości jak to się mówi kolokwialnie, z buta. Na taki wyjazd potrzebny będzie na pewno spory plecak, a w jego skład wejdzie materac do spania, jedzenie w puszkach, gdyż rajd odbywa się na wioskach, z których bardzo daleko do jakiegokolwiek sklepu, szczoteczka do zębów, coś do picia i oczywiście ubrania i bielizna na zmianę. Z wyżej wymienionym materacem mieliśmy w tym roku bardzo śmieszną historię i postaram się ją zaraz opowiedzieć. Gdy dojechaliśmy nad jezioro na dzień przed rajdem, a mazury przywitały nas jak co roku pełnym słońcem i poczuciem wolności, postanowiliśmy rozbić nasze namioty, by czekały już one na noc. Wyjęliśmy także wszystkie sprzęty i jedzenie, oraz inne rzeczy, które ze sobą zabraliśmy. Zobaczyliśmy od razu, że konieczne będzie czyszczenie materaca, gdyż jedna z puszek z jedzeniem, musiała się przez te wiele godzin jazdy otworzyć gdzieś w środku i ubrudziła okropnie cały materac jednego z naszych kolegów. Mimo, że nie powinniśmy się w takich momentach śmiać, gdyż każdemu z nas mogła się przytrafić taka sytuacja, to wszyscy przez chwilę nie mogli opanować śmiechu, gdyż wyglądało to, jakby miejsce do spania naszego kolegi, zaatakowali kosmici. Konserwa w galarecie nie wyglądała bowiem dobrze w takiej postaci. Z pomocą przyszło na szczęście wielkie i piękne jezioro Śniardwy, które mieliśmy praktycznie zaraz pod nosem i postanowiliśmy wykorzystać ten fakt. Od razu pomogliśmy znajomemu w czyszczeniu materaca i praniu go w wodzie. Miał to szczęście, że była godzina 13:30 i praktycznie 5 godzin w pełni słońca przed nami, tak więc bez problemu wyschnął mu jego materac i mógł na nim spokojnie śmiać, a cała historia skończyła się tylko kupą śmiechu i zabawną anegdotką, która po tej sytuacji powstała.